Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Literatura Ludowa
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1957
pod Łańcutem, był typem stuprocentowo mongolskim, a równocześnie jednym z najznakomitszych facecjonistów, z jakimi udało mi się spotkać w życiu. Ksiądz Turek opowiadał cuda. W świetle jego anegdot poczynałem rozumieć koncepty takiego Kochowskiego i innych naszych fraszkopisów barokowych. W szczególności zaś prawił on nieraz o "kompaniach" wędrujących na odpusty do Kalwarii czy Leżajska. Objaśnienia przewodników, swoiste tłumaczenie finezji alegorycznych, parodie pieśni i uroczystych przemówień, koncepty dziadów odpustowych - wszystko to układało się w barwny łańcuch dziwów, łączących stare anegdoty obiegowe z pomysłami nowymi, znakomicie podpatrzonymi i podsłuchanymi.
Księdzu Turkowi zaś niewiele ustępował gospodarz plebanii kosińskiej, mój imiennik, ksiądz Julian Krzyżanowski. Jego anegdoty
pod Łańcutem, był typem stuprocentowo mongolskim, a równocześnie jednym z najznakomitszych facecjonistów, z jakimi udało mi się spotkać w życiu. Ksiądz Turek opowiadał cuda. W świetle jego anegdot poczynałem rozumieć koncepty takiego Kochowskiego i innych naszych fraszkopisów barokowych. W szczególności zaś prawił on nieraz o "kompaniach" wędrujących na odpusty do Kalwarii czy Leżajska. Objaśnienia przewodników, swoiste tłumaczenie finezji alegorycznych, parodie pieśni i uroczystych przemówień, koncepty dziadów odpustowych - wszystko to układało się w barwny łańcuch dziwów, łączących stare anegdoty obiegowe z pomysłami nowymi, znakomicie podpatrzonymi i podsłuchanymi.<br>Księdzu Turkowi zaś niewiele ustępował gospodarz plebanii kosińskiej, mój imiennik, ksiądz Julian Krzyżanowski. Jego anegdoty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego