Typ tekstu: Książka
Autor: Miciński Bolesław
Tytuł: Podróże do piekieł
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1937
niestety) sąsiadował:
"ci, którzy zalecili śpiew przy codziennych obrządkach
religijnych - tłumaczył nadąsany burmistrzowi - nie
zastanowili się nad tym, że hałaśliwe dewocje niepokoją
sąsiadów, którzy muszą przerwać rozmyślania, jeśli sami
nieskłonni są do śpiewów". Zgodnie z życzeniem filozofa
zamknięto więc okna więzienia; zduszony śpiew kłębił się
w wilgotnych korytarzach i celach.
Kant - mówi Heine - podobny był do zegara z wieży
królewieckiej: beznamiętny i dokładny.
Zdarzały się co prawda i nieprzewidziane rozrywki:
proszony obiad, przewlekła partia wista, spacer bryczką
barona M. czy odwiedziny znakomitego cudzoziemca. Bywało też, że
po spacerze odwiedzał Greena, angielskiego
kupca. A że przypadało to na czas poobiedniej drzemki
gospodarza
niestety) sąsiadował:<br>"ci, którzy zalecili śpiew przy codziennych obrządkach<br>religijnych - tłumaczył nadąsany burmistrzowi - nie<br>zastanowili się nad tym, że hałaśliwe dewocje niepokoją<br>sąsiadów, którzy muszą przerwać rozmyślania, jeśli sami<br>nieskłonni są do śpiewów". Zgodnie z życzeniem filozofa<br>zamknięto więc okna więzienia; zduszony śpiew kłębił się<br>w wilgotnych korytarzach i celach.<br> Kant - mówi Heine - podobny był do zegara z wieży<br>królewieckiej: beznamiętny i dokładny.<br> Zdarzały się co prawda i nieprzewidziane rozrywki:<br>proszony obiad, przewlekła partia wista, spacer bryczką<br>barona M. czy odwiedziny znakomitego cudzoziemca. Bywało też, że<br>po spacerze odwiedzał Greena, angielskiego<br>kupca. A że przypadało to na czas poobiedniej drzemki<br>gospodarza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego