Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
kilku godzin, zaczęło siąpić, siąpić dotkliwie i wrednie.
Gdy zaczynało mieć się na zmierzch, wszyscy troje niecierpliwie i nerwowo poczęli rozglądać się za pasterskim szałasem, zrujnowaną owczarnią lub choćby jaskinią. Za czymkolwiek, co uchroniłoby w nocy od kapiącej z nieba wody.
- Przestało chyba padać - powiedziała z nadzieją w głosie Angouleme. - Kapie już tylko z dziur w dachu szałasu. Jutro, na szczęście, będziemy już w bliskości Belhaven, a na podgrodziu zawsze można przenocować w jakiejś szopie albo stodole.
- Nie wjedziemy do miasta?
- O wjechaniu i mowy nie ma. Obcy na koniach rzucają się w oczy, a Słowik ma w mieście kupę informatorów
kilku godzin, zaczęło siąpić, siąpić dotkliwie i wrednie.<br>Gdy zaczynało mieć się na zmierzch, wszyscy troje niecierpliwie i nerwowo poczęli rozglądać się za pasterskim szałasem, zrujnowaną owczarnią lub choćby jaskinią. Za czymkolwiek, co uchroniłoby w nocy od kapiącej z nieba wody. <br>- Przestało chyba padać - powiedziała z nadzieją w głosie Angouleme. - Kapie już tylko z dziur w dachu szałasu. Jutro, na szczęście, będziemy już w bliskości Belhaven, a na podgrodziu zawsze można przenocować w jakiejś szopie albo stodole. <br>- Nie wjedziemy do miasta?<br>- O wjechaniu i mowy nie ma. Obcy na koniach rzucają się w oczy, a Słowik ma w mieście kupę informatorów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego