Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Powrót do Breitenheide
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
widoczną nutką pobłażania.
- Pan Stiebl ciężko zachorował w nocy, doktor wywiózł go rano do szpitala w Johannisburgu, nie wróci dzisiaj. Wszyscy goście wyjechali.
- Jak to wyjechali? Czy pani Bernardette też?
- O tak, z panem Huberem wyjechali pierwsi, o jedenastej dwadzieścia siedem, do Königsbergu. Reszta późniejszym pociągiem, każdy w swoją stronę. Kazali budzić pana, ale pan mnie zwymyślał.
- Słuchaj no - zapytał Chabot drżącym głosem - czy pani Bernardette nie zostawiła czegoś dla mnie, listu żadnego, nic?
- Kazała powiedzieć, że napisze.
- Klucz do pracowni.
- Co, proszę pana?
- Dawaj klucze do pracowni, chcę zobaczyć "Profety".
- Pan Stiebl stanowczo zakazał, tam zresztą nikt nie może wchodzić
widoczną nutką pobłażania.<br>- Pan Stiebl ciężko zachorował w nocy, doktor wywiózł go rano do szpitala w &lt;name type="place"&gt;Johannisburgu&lt;/&gt;, nie wróci dzisiaj. Wszyscy goście wyjechali.<br>- Jak to wyjechali? Czy pani Bernardette też?<br>- O tak, z panem Huberem wyjechali pierwsi, o jedenastej dwadzieścia siedem, do &lt;name type="place"&gt;Königsbergu&lt;/&gt;. Reszta późniejszym pociągiem, każdy w swoją stronę. Kazali budzić pana, ale pan mnie zwymyślał.<br>- Słuchaj no - zapytał Chabot drżącym głosem - czy pani Bernardette nie zostawiła czegoś dla mnie, listu żadnego, nic?<br>- Kazała powiedzieć, że napisze.<br>- Klucz do pracowni.<br>- Co, proszę pana?<br>- Dawaj klucze do pracowni, chcę zobaczyć "Profety".<br>- Pan Stiebl stanowczo zakazał, tam zresztą nikt nie może wchodzić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego