Typ tekstu: Książka
Autor: Błoński Jan
Tytuł: Forma, śmiech i rzeczy ostateczne
Rok: 1994
musi być popularna, wytarta, osłuchana, ćwierćinteligencka; nie zaś nacechowana środowiskowo, jak gwary lumpenproletariackie. Więc uznałem w końcu, że za mała jest różnica między polszczyzną literacką a mówioną, aby dało się z niej wypreparować bełkot podkształconych baranów. Jednak nie miałem racji. Dowodem rozmówka rodziców Albertynki, kiedy wyprowadzają pociechę z kościoła:
MATKA Kazanie księdza proboszcza, jakie to kazanie księdza proboszcza, oj tyż to kazanie, kazanie... (do Albertynki) Trzymaj się prosto!
OJCIEC Deszczu nie będzie, ale słońce tyż tak jakoś tego ten... MATKA W tym roku loczki troszkę spadające na czoło, z hufajką nad uszkiem.
Widziałaś, Tynka?
OJCIEC Słońce tego ten, bo i deszczu
musi być popularna, wytarta, osłuchana, ćwierćinteligencka; nie zaś nacechowana środowiskowo, jak gwary lumpenproletariackie. Więc uznałem w końcu, że za mała jest różnica między polszczyzną literacką a mówioną, aby dało się z niej wypreparować bełkot podkształconych baranów. Jednak nie miałem racji. Dowodem rozmówka rodziców Albertynki, kiedy wyprowadzają pociechę z kościoła:<br>&lt;q&gt;MATKA Kazanie księdza proboszcza, jakie to kazanie księdza proboszcza, oj tyż to kazanie, kazanie... (do Albertynki) Trzymaj się prosto!<br>OJCIEC Deszczu nie będzie, ale słońce tyż tak jakoś tego ten... MATKA W tym roku loczki troszkę spadające na czoło, z hufajką nad uszkiem.<br>Widziałaś, Tynka?<br>OJCIEC Słońce tego ten, bo i deszczu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego