ogromnych, czarnych oczach czaiły się grzeszne obietnice, mocno wypukłe wargi zdawały się być stworzone tylko do pocałunków, nie za szczupła, rozkoszna kształtami kibić budziła u mężczyzn chęć posiadania. Nic dziwnego, że rozkochała w sobie upatrzonego na drugiego męża, młodego kawalera, posiadacza dóbr w kobryńskim powiecie. Klementyna i Eliza widywały często Konstantego Widackiego, gdy przyjeżdżał z wizytą, po przywitaniu się z dziewczynkami, zamienieniu z nimi kilku słów, porywała "narzeczonego" zaraz "na swoje pokoje". Lubiły tego spokojnego i bardzo eleganckiego pana, cieszyły się, że gdy pan Konstanty ożeni się z mamą, to zastąpi im jeśli nie ojca, to starszego brata.<br><br>Pewnej niedzieli do