strasznie oni pokręceni, okropny mortus przyszedł na nich, bieda, aż piszczy. Za bańkę bimbru kupiłem worek bielutkiego cukru, trzy konserwy i te papierosy na dokładkę, mnie one nie pasują, smrodliwe takie, ale dla ciebie chyba w sam raz.<br>- Zrobię wam herbaty - posłyszeli głos Róży od progu.<br>- Może być i herbata - Konstanty łypnął porozumiewawczo okiem - to sobie kielicha strzelimy pod to drzewko, taka okazja - doszeptał. Jassmont przytaknął, trochę alkoholu, tego potrzebował. Konstanty podniósł połę kożuszka, ukazując szyjkę butelki okręconej w pakowy papier jakieś niemieckiej firmy wędliniarskiej, reklamujący mięsne rozmaitości.<br>- O nie, pić to ja wam nie dam, Jan nie ma do tego