i patrzeć, jak sponad lasu wschodzi słońce. Chciałby przy tym doznawać w piersiach nieokreślonego wzruszenia, mieć mglistą świadomość wieczności i lekceważenia dla spraw przemijających. I cóż? przechodzi obok drzwi, za którymi, jak wiadomo i jak czyta z twarzy innych, odbywa się coś zbliżonego do wieczności i nie związanego z przemijaniem. Konsumuje więc natychmiast i omijając przyczynę, która nie kontaktuje się z jego konstrukcją, chłonie bezpośrednio skutek, to jest owo nieokreślone wzruszenie w piersiach, i doznaje go, przysięgnę, że doznaje. Oczywiście, to wszystko jest krótkotrwałe: skonsumowano i ludzie rozchodzą się. Janka gra dalej, ale już nie ma ciał wzniosłych ani psykań, ani