z Prudnika but był prawie, prawie dobry (chłopak ucieszył się nawet). Przemkowi z Łodzi się nie powiodło - dwa, trzy numeru luzu. Panowie przyznali się później, że dlatego się zgodzili na mierzenie, bo lubią dobrą zabawę. Tak im się to spodobało, że wypożyczyli mój pantofelek i biegali po Rynku, szukając swoich Kopciuszków. Po chwili wrócili bez nich (panienek, ale bucik przynieśli): - Dlaczego nikt nam nie powiedział, że to taka ciężka robota? Na tym swoje poszukiwania zakończyliśmy. Przekonani, że w dzisiejszych czasach nie jest łatwo znaleźć Kopciuszka, a panie mają większe poczucie humoru i więcej odwagi. A tak w ogóle, to boimy się