Typ tekstu: Książka
Autor: Pawlik Leon
Tytuł: Ankara
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
niespodzianie mężczyzna ze skaleczoną ręką.
- Dziękujemy, do widzenia - rzekł Kowalik, wychodząc.
- Do widzenia, panie - odparł mężczyzna.
Owiało ich mroźne, ale świeże powietrze, które wdychali teraz z prawdziwą przyjemnością, smakowali nieledwie, szybko zapominając o kwaskowatym smrodzie.
- Długo to będę pamiętał - powiedział doktor Majewski, oglądając się za siebie.
- Czemu się oglądasz? - zapytał Kowalik.
- Wciąż mam wrażenie, że pogonią nas z toporami...
Kowalik także się obejrzał, z komina domku strzelała w niebo prosta smuga dymu.
- Ty też się oglądasz.
- Myślę - mówił Kowalik - że tu nie ma znaczenia, czy "Dziady" będą grane, czy nie...
- Zgadzam się - zauważył doktor Majewski. - Marzenie Mickiewicza, by trafić pod strzechy
niespodzianie mężczyzna ze skaleczoną ręką.<br>- Dziękujemy, do widzenia - rzekł Kowalik, wychodząc.<br>- Do widzenia, panie - odparł mężczyzna.<br>Owiało ich mroźne, ale świeże powietrze, które wdychali teraz z prawdziwą przyjemnością, smakowali nieledwie, szybko zapominając o kwaskowatym smrodzie.<br>- Długo to będę pamiętał - powiedział doktor Majewski, oglądając się za siebie.<br>- Czemu się oglądasz? - zapytał Kowalik.<br>- Wciąż mam wrażenie, że pogonią nas z toporami...<br>Kowalik także się obejrzał, z komina domku strzelała w niebo prosta smuga dymu.<br>- Ty też się oglądasz.<br>- Myślę - mówił Kowalik - że tu nie ma znaczenia, czy "Dziady" będą grane, czy nie...<br>- Zgadzam się - zauważył doktor Majewski. - Marzenie Mickiewicza, by trafić pod strzechy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego