śmiertelny, lecz Widmar już nie zwracał na to uwagi.<br>- Pójdziesz naprzód! - i popchnął krawca z tyłu, ale krawiec usunął mu się spod rąk, można powiedzieć, rozpłynął się w powietrzu. Gdyby Widmar w tej chwili zachowywał się nadal spokojnie i celowo, nie potrafiłby prawdopodobnie zmusić go do zrobienia jednego nawet kroku. Krawiec gdzieś zginął na schodach. Obaj jednak przyzwyczaili się do tego, że co chwila gubili się wzajemnie. Widmar więc wiedział dobrze, że krawca w tej chwili odnajdzie. Ale kto wie, czy zdołałby w tej chwili zapanować nad nim, jak to robił dotychczas. Krawiec bowiem, trzymając się kurczowo poręczy, zawisł nad nią