moralnego" sprzed wielu lat. Zresztą Młoda Polska wyhodowała własnego Dobrego Dzikusa, wyrafinowanego, skomplikowanego, nerwowego, mistycznego. Ot, choćby przyszłościowe wizje Tadeusza Micińskiego, który w <name type="tit">Życiu nowym</> takie sobie usnuł utopie: <br><gap><br>Panować nad tym wszystkim - nad rasą "<q>rządzoną prawami surowymi jak śmierć i radosnymi jak zorza</>" - miałoby "<q>słońce-bogini Żywia Piastów, Słońce, Król Ducha</>", w którego promieniach, dzięki uprawianiu sportów, mogłaby się nad Wisłą odrodzić nowa Hellada. "<q>Odródźmy się fizycznie, aby zrobić drogę Duchowi</>" - nawoływał wielbiciel Tatr. Inni śnili o polskich Monsalwatach i nowy archipelag wysp nipuańskich pojawił się na mapie. Błądziły po nich Dobre Dzikusy udrapowane w togi mędrców bądź w maskach smutnych