młodym wuju, który wraz z wojskiem polskim wkroczył do Czechosłowacji, nie wiedząc gdzie mu każą iść. Przypuszczam, chociaż nie ręczę za ścisłość, że tam na przerwach - bo nieraz ciekawiej było pozostać w klasie z uczennicami niż pić paskudną herbatę w kancelarii - a może nawet podczas lekcji, padła pierwsza wzmianka o Kulturze.<br>Już w parę miesięcy później, w popołudnie sylwestrowe, stałam pod prószącym śniegiem na dziedzińcu wawelskim, zauroczona na śmierć i życie tym strasznym polskim żywiołem, już zadomowiona, przyjmowana jako swoja, jednocześnie ogarnięta pasją poznawczą. A więc prawie na pewno tegoż wieczoru na moim pierwszym polskim Sylwestrze jacyś przypadkowi znajomi zaczęli nacierać