były to czcze przechwałki; mój kolega, Polak z krwi i kości, Felek, nomen omen Ogonowski, w niczym Persom nie ustępował, i podeszłam do niego, i powiedziałam mu to, a on uśmiechnął się i spojrzał na moje biodra, a kiedy odwróciłam się tyłem, szepnął z czułością, nie wiadomo dlaczego po persku:<br>- Kun-e hajl haszange,<br>a ja zaczerwieniłam się, jak to dziewczyna, bo przyznał, że mam bardzo ładną dupcię, zawróciłam więc i podeszłam znów do niego, i stanęłam bardzo blisko, i wyciągnęłam rękę, i wstydliwie go dotknęłam, i zamknęłam w dłoni, i poczułam, że odpowiada na moją pieszczotę, i szepnęłam, by nikt