Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
sobą nogi. Krzeptowskiemu było jej serdecznie żal,
ale nie wyrażał na głos współczucia, gdyż bał się, aby do reszty
nie rozkleiła się. Wanda trochę żaliła się na ból nóg, ale widząc
zatroskaną minę towarzysza podróży, cały czas powtarzała:
- Panie Józku, niech się pan nie martwi, ja dojdę.
Do umówionego z Lachem miejsca faktycznie doszła, choć
na ostatnich nogach. Na kierowcę nie czekali długo.
Droga do Polomy upłynęła im szybko. Przyjechali na
miejsce około siedemnastej, więc musieli zaszyć się w krzaki
i poczekać do zmroku.
Najbliższym celem była Rożniawa. Spieszyli się, gdyż o
siódmej rano odjeżdżał stamtąd pociąg do Budapesztu. Dla
Krzeptowskiego
sobą nogi. Krzeptowskiemu było jej serdecznie żal,<br>ale nie wyrażał na głos współczucia, gdyż bał się, aby do reszty<br>nie rozkleiła się. Wanda trochę żaliła się na ból nóg, ale widząc<br>zatroskaną minę towarzysza podróży, cały czas powtarzała:<br> - Panie Józku, niech się pan nie martwi, ja dojdę.<br> Do umówionego z Lachem miejsca faktycznie doszła, choć<br>na ostatnich nogach. Na kierowcę nie czekali długo.<br> Droga do Polomy upłynęła im szybko. Przyjechali na<br>miejsce około siedemnastej, więc musieli zaszyć się w krzaki<br>i poczekać do zmroku.<br> Najbliższym celem była Rożniawa. Spieszyli się, gdyż o<br>siódmej rano odjeżdżał stamtąd pociąg do Budapesztu. Dla<br>Krzeptowskiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego