wystarczyłaby do przypomnienia, kto jest suwerenem na wybrzeżu Gdańskim, a także w polskich rafineriach, gdyby stały się własnością Łukoilu (proszę nie uważać tego za postulat), a on uznał, że przestaje przerabiać w nich ropę. Więc nie ma co straszyć spółką J & S czy kim tam, bo to są strachy na Lachy i świadczą albo o ignorancji, albo o manipulowaniu opinią publiczną.<br>Z punktu widzenia bezpieczeństwa, czyli gwarancji dostaw, ważne jest to, że na terytorium państwa znajduje się techniczna infrastruktura pozwalająca w razie potrzeby przeładować odpowiednią ilość ropy. Tylko blokada Bałtyku uniemożliwiłaby posłużenie się Naftoportem, ale to by była wojna.<br><br>Pozostaje gaz