Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i wujów.

O Humboldcie i Stanleyu słyszałem więcej niż o dziadku Pawle lub wuju Świętopełku. Zresztą ciotki jakoś łatwiej od wujów mieściły się między Lapończykami i plemieniem Onów na wypukłej ziemi. Wacław Nałkowski był nie tylko geografem, był także pisarzem społecznym. Dla niego droga prowadząca w jutro była drogą do sprawiedliwości. Wszystko, co stawało się przeszkoda na jej drodze, było mu wrogie.
Ojciec mój, Wacław Nałkowski, urodził się na Podlasiu dnia dziewiętnastego listopada 1851 roku
dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i wujów. <br>&lt;gap&gt; <br>&lt;page nr=328&gt; O Humboldcie i Stanleyu słyszałem więcej niż o dziadku Pawle lub wuju Świętopełku. Zresztą ciotki jakoś łatwiej od wujów mieściły się między Lapończykami i plemieniem Onów na wypukłej ziemi. Wacław Nałkowski był nie tylko geografem, był także pisarzem społecznym. Dla niego droga prowadząca w jutro była drogą do sprawiedliwości. Wszystko, co stawało się przeszkoda na jej drodze, było mu wrogie. <br>Ojciec mój, Wacław Nałkowski, urodził się na Podlasiu dnia dziewiętnastego listopada 1851 roku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego