ta nijakiej ziemi nie chcę. Nie potrza.<br> - Musicie mieć zabezpieczenie.<br> - Rzekłam. Siedemdziesiąt lat poza mną, idzie mi siedemdziesiąty drugi. Chto by dla mnie w ziemi robił? Już mi ta bliżej niż dalej. Na smentarzu najdzie się kilka stóp, starczy.<br> - Tłumaczymy wam. Obywatelko, nieładnie. Władza ludowa troszczy się, daje, wy zaś...<br> - Łaskawcy. Wam zaś chto darował? Z nieba spadło? Dziedzicową spuścizną rządzita, bez nijakiego prawa.<br> Cisza stała się aż gęsta, tylko pióro skrzypiało, biegnąc szybko po papierze.<br> - Z czego będziecie żyć, Gawlikowa? Tutaj nie będzie już dworu. Dziedzic do Malenia nie wróci.<br> - Obaczy się, chto zaś wróci, a kogo przegonią. Życiem przepracowała