Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 50
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
po swoje.
I pewnie to jakże ludzkie perpetuum mobile kręciłoby się nadal w swoim rytmie, gdyby nie niejaki Głumow, młody spryciarz, który postanawia i wejść w "mafię" i tym samym dojść do czegoś, czyli do pieniędzy.
Wystarczy mile połechtać uśpione próżności, przekupić kogo trzeba, a pomocna dłoń szybciutko się wysunie.
Łechce więc Głumow jak może, wręcza rubelki odpowiednim figurom, a rączki się wyciągają i prowadzą go ostrożnie, szczebel po szczeblu, na sam szczyt, gdzie czeka ożenek z niecierpliwą Maszeńką, córką dewotki Turusiny.
Równe 200 tysięcy.
Gdyby nie drobna nieostrożność, wszyscy byliby uszczęśliwieni.
Towarzystwo pozyskałoby kolejnego zaufanego swojego człowieka, a człowiek - społeczne
po swoje.<br>I pewnie to jakże ludzkie &lt;foreign&gt;perpetuum mobile&lt;/&gt; kręciłoby się nadal w swoim rytmie, gdyby nie niejaki Głumow, młody spryciarz, który postanawia i wejść w "mafię" i tym samym dojść do czegoś, czyli do pieniędzy.<br>Wystarczy mile połechtać uśpione próżności, przekupić kogo trzeba, a pomocna dłoń szybciutko się wysunie.<br>Łechce więc Głumow jak może, wręcza rubelki odpowiednim figurom, a rączki się wyciągają i prowadzą go ostrożnie, szczebel po szczeblu, na sam szczyt, gdzie czeka ożenek z niecierpliwą Maszeńką, córką dewotki Turusiny.<br>Równe 200 tysięcy.<br>Gdyby nie drobna nieostrożność, wszyscy byliby uszczęśliwieni.<br>Towarzystwo pozyskałoby kolejnego zaufanego swojego człowieka, a człowiek - społeczne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego