po mapie,<br>Co leżała na katedrze,<br>Tutaj cieknie, tam znów kapie,<br>Wnet do różnych miast się wedrze.<br><br>W Kocku, Płocku, Radzyminie<br>Czarne kleksy się rozprysły<br>I atrament dalej płynie,<br>I już wlewa się do Wisły.<br><br>Pewien strażak dla ochłody<br>Miał się kąpać w tym momencie,<br>Zdjął ubranie, wszedł do wody,<br>Lecz się znalazł w atramencie.<br><br>Strażakowi zrzedła mina:<br>"Cóż to znowu za pomysły!"<br>I czarniejszy od Murzyna<br>Wyszedł strażak z nurtów Wisły.<br><br>Długo martwił się i smucił:<br>"W straży tak się nie pokażę..."<br>Więc do straży nie powrócił,<br>Tylko został kominiarzem.</><br><br><div1><tit1>ATRAMENT I KREDA</><br>Wzdychała kreda: "Wciąż jestem biała, <br>Nie chcę być