samochodzie, a sama poszła po swoje. Jedną ręką włożyła klucz do zamka, drugą chwyciła za klamkę. I wtedy targnęło nią, przeszył ją prąd. Na szczęście, udało jej się oderwać rękę od klamki. Krzyknęła.<br>Wówczas z mieszkania wybiegł magister Andrzej K. Roześmiał się szyderczo i zapytał:<br><q>- Jeszcze cię szlag nie trafił?</><br><q>- Lecz się człowieku, jesteś chory psychicznie!</> - odparła. Plunął jej w twarz.<br>W szpitalu, gdzie natychmiast się zgłosiła, lekarze nie stwierdzili u niej trwałych skutków porażenia, choć - jak się okazało - od śmierci dzielił ją tylko ułamek sekundy. Prokurator zlecił wykonanie ekspertyzy.<br>Elektrotechnik, biegły sądowy, napisał, że stopień porażenia jest zależny od czasu działania