Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
śpiewając arię z jakiejś opery. Po ścianie wolno posuwał się owad podobny do stonogi.
- Coś tu lezie - powiedziałem.
- Zgroza!
Strąciłem ze ściany owada i rozdeptałem.
- Zgroza! Mówię panu, że zgroza. To ten pana znajomy musiał przynieść tego robaka. W moim domu nigdy nie było robaków.
- Może pani jednak powyciera klamkę. Lepi się od tłuszczu.
Zaczęła mieszać bigos. Gdy zamykałem drzwi swego pokoju, usłyszałem jej śpiew:
- "Hrabino, tyś moja na wieki już jest".
Postanowiłem się ogolić.
Stoisz w łazience przed lustrem i, obserwując znikanie zarostu, myślisz o wieczornym spotkaniu z Moniką. Starasz się być zdziwiony, iż myśląc o zabójstwie Moniki, nie odczuwasz
śpiewając arię z jakiejś opery. Po ścianie wolno posuwał się owad podobny do stonogi.<br>- Coś tu lezie - powiedziałem.<br>- Zgroza!<br>Strąciłem ze ściany owada i rozdeptałem.<br>- Zgroza! Mówię panu, że zgroza. To ten pana znajomy musiał przynieść tego robaka. W moim domu nigdy nie było robaków.<br>- Może pani jednak powyciera klamkę. Lepi się od tłuszczu.<br>Zaczęła mieszać bigos. Gdy zamykałem drzwi swego pokoju, usłyszałem jej śpiew:<br>- "Hrabino, tyś moja na wieki już jest".<br>Postanowiłem się ogolić.<br>Stoisz w łazience przed lustrem i, obserwując znikanie zarostu, myślisz o wieczornym spotkaniu z Moniką. Starasz się być zdziwiony, iż myśląc o zabójstwie Moniki, nie odczuwasz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego