wyludnione wioski i samotne cmentarze. Właśnie o te cmentarze, zagubione wśród beskidzkich wzgórz, dopominają się dzisiaj Łemkowie.<br>- Sprawa cmentarzy to systematyczne zacieranie naszej tożsamości, drugi akt operacji "Wisła" - uważa Stefan Hładyk. Od kilku lat dokumentuje "zbrodnie" na łemkowskich nekropoliach. Wylicza: wsie Długie i Czarne - cmentarze oficjalnie wykazane jako tereny zielone. Lipna - cmentarz jako las. Czertyżne - groby sprzedane prywatnej osobie. Florynka - łąka, Ropki - prywatny nabywca, Bieliczna - cmentarz i cerkiew sprzedane na przetargu, Blechnarka - pod zalesienie. Cztery cmentarze zalane nad Soliną. Radocyna - na cmentarzu pasą się owce, Wyszowatka - cmentarz zepchnięty buldożerem do wąwozu, tam, gdzie dawniej groby, biegnie dzisiaj droga. Uważa, że niszczenie