ataku, bo od dwóch lat ostrzegają przed nim. Ale nie ukrywa, że jest przestraszony - opowiada Marcin. <br>Z tego, co się stało, nie zdawali sobie sprawy nawet ci, którzy byli w pobliżu stacji, gdzie doszło do pierwszego wybuchu. - Pracuję z Angielką o imieniu Annmarie. Zadzwoniła do brata, którego firma jest przy Liverpool Street. Wiedziała o wybuchu i prosiła, by tam nie jechał. Ale on już tam był, powiedział tylko, że wszystko jest w porządku - opisuje Agnieszka. - Annmarie nie pozwoliła dzieciom pojechać do szkoły. Przyznała, że boi się o rodzinę, a jej siostra jest wręcz przerażona. Spodziewała się ataku na metro. Wstrząsnął nią