paradował spaskudzonym wozem", "tak, do warsztatu, do warsztatu... Ale, uważasz, Stasiu, co za przypadek. WANDA mi napisali... Może to na Basię dobrze wpłynie... Ona zna Wandę z widzenia, uważa ją za piękną. Co za przypadek...", "nie myślisz chyba po Oksymoronie spaskudzonym wozem jeździć?", "nie, nie, ma się rozumieć, że nie... Łobuzy!", "nie trać czasu, ja wracam na górę", "dobrze, Stasiu... Co za przypadek". Wróciłem, jak mogłem najszybciej, do mieszkania, "a gdzie Henryś?" - spytała Basia, wytłumaczyłem jej, że do warsztatu musiał pojechać, i już miałem paść rażony atakiem epilepsji, lecz dziewczyna powiedziała zdanie, które mnie zainteresowało, "cieszę się, że pomalowali mu wóz