Kelnerka odeszła do Rogulskiego i usiadła przy jego stoliku, postawiwszy tacę z kawo i bajaderko.<br>- Zygi, na bezrybiu i rak ryba, na pustyni - ślina woda. Posłuchaj - zaczął na nowo Rubin. - Wczoraj, godzina gdzieś około dwunastej, no wiesz, deszcz, ciemno, apokaliptyczne pioruny, a od cmentarza, od cmentarza, zauważ, nadjeżdża wielka limuzyna. Lśniąca, różowa jak nie wiem co. Obok niej biegną dwa stalowe charty. Światła przyciemnione, przyciemnione szyby, tak że nikogo w środku nie widać. I jedzie powoli, wokół żywej duszy, tylko deszcz leje. Na rondzie skręca w prawo, wiesz, w Sybiraków, i jedzie do lasu. A rozognione charty rozglądają się czujnie i