Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
go pledem. Dziadunio promieniał, robił się jeszcze kapryśniejszy, jeszcze bardziej nie do zniesienia. Przestawała zwracać uwagę na moje złe wychowanie i nie interesowała się mną wcale. Cierpiałem wtedy, czułem się zbyteczny, nawet zawadzający, nie tylko jej, ale wszystkim wkoło; trwało to wszystko jednak krótko, parę dni, najwyżej tydzień, gdy wreszcie Ludka pojawiała się znów wymalowana, wyelegantowana, zaczepna i pełna werwy. I znów miłość, i znów kłótnie, walka i napięta atmosfera, rozczarowany i nachmurzony dziadunio.
"Ludka wpłynęła melodyjnie do pokoju. Jest dziś pełna temperamentu, bo przychodzi pierwszy dzień odwrotu krwi natolskiej.
Na dworze ciemno, głucho, szaleje śnieżyca.
- Tak już późno, czemu mama
go pledem. Dziadunio promieniał, robił się jeszcze kapryśniejszy, jeszcze bardziej nie do zniesienia. Przestawała zwracać uwagę na moje złe wychowanie i nie interesowała się mną wcale. Cierpiałem wtedy, czułem się zbyteczny, nawet zawadzający, nie tylko jej, ale wszystkim wkoło; trwało to wszystko jednak krótko, parę dni, najwyżej tydzień, gdy wreszcie Ludka pojawiała się znów wymalowana, wyelegantowana, zaczepna i pełna werwy. I znów miłość, i znów kłótnie, walka i napięta atmosfera, rozczarowany i nachmurzony dziadunio.<br>"Ludka wpłynęła melodyjnie do pokoju. Jest dziś pełna temperamentu, bo przychodzi pierwszy dzień odwrotu krwi natolskiej.<br>Na dworze ciemno, głucho, szaleje śnieżyca.<br>- Tak już późno, czemu mama
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego