Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
sprawiedliwość. Ale to, co potem przeczytaliśmy, to był paszkwil. Podły paszkwil, który przyspieszył ostatni zawał.
Już nie ufałam lekarzom, nawykłym do spiskowania. Tym razem umieściłyśmy pacjenta pod przybranym nazwiskiem w zwykłym szpitalu. Rozdysponowałam łapówki przebranemu w biały kitel czterorękiemu Siwie, ale nie na wiele się zdało. Pilnowałyśmy na zmianę z Ludmiłą dzień i noc, ale szybko nas rozpoznano i ordynator przybiegł najpierw sam, przerażony, aby potwierdzić tożsamość, a wkrótce nasłał nam do separatki podstawionego chorego - wiem, że wyjadał Stefanowi tabletki. Skrytobójcy nie umiejący nawet zabić wprost, po rycersku. Spotkałam go potem pod Rotundą, szedł zdrowy. Po korytarzach roznosił się zapach od
sprawiedliwość. Ale to, co potem przeczytaliśmy, to był paszkwil. Podły paszkwil, który przyspieszył ostatni zawał.<br>Już nie ufałam lekarzom, nawykłym do spiskowania. Tym razem umieściłyśmy pacjenta pod przybranym nazwiskiem w zwykłym szpitalu. Rozdysponowałam łapówki przebranemu w biały kitel czterorękiemu Siwie, ale nie na wiele się zdało. Pilnowałyśmy na zmianę z Ludmiłą dzień i noc, ale szybko nas rozpoznano i ordynator przybiegł najpierw sam, przerażony, aby potwierdzić tożsamość, a wkrótce nasłał nam do separatki podstawionego chorego - wiem, że wyjadał Stefanowi tabletki. Skrytobójcy nie umiejący nawet zabić wprost, po rycersku. Spotkałam go potem pod Rotundą, szedł zdrowy. Po korytarzach roznosił się zapach od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego