Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
dlatego że... chciałem...
namalować... w tym samym słońcu - przełknął ślinę - jak wtedy... gdy jeszcze...
była na ziemi...
Lecz Paweł zdawał się nie słuchać lękliwego wyznania. Patrzył wciąż na Kobietę
na obrazie, a w miarę tego patrzenia jego twarz poczęła blednąć i nabierać tak
dziwnego wyrazu, że aż Arystarch lękliwie trącił Łukasza.
- Patrz - szepnął - co jemu jest...?
Ale zaraz zamilkł. Cisza trwała nie przerywana niczym, bo i Kapiton ucichł,
i wiatr przestał szeleścić zeschłymi liśćmi, i nawet huku morza nie słyszeli
w oddali.
- To Ona... - powtórzył Paweł jakby do siebie. - Nie widziałem Jej nigdy...
- podniósł wzrok na lekarza. - Ale poznałem Ją od
dlatego że... chciałem... <br>namalować... w tym samym słońcu - przełknął ślinę - jak wtedy... gdy jeszcze... <br>była na ziemi...<br> Lecz Paweł zdawał się nie słuchać lękliwego wyznania. Patrzył wciąż na Kobietę <br>na obrazie, a w miarę tego patrzenia jego twarz poczęła blednąć i nabierać tak <br>dziwnego wyrazu, że aż Arystarch lękliwie trącił Łukasza.<br> - Patrz - szepnął - co jemu jest...?<br> Ale zaraz zamilkł. Cisza trwała nie przerywana niczym, bo i Kapiton ucichł, <br>i wiatr przestał szeleścić zeschłymi liśćmi, i nawet huku morza nie słyszeli <br>w oddali.<br> - To Ona... - powtórzył Paweł jakby do siebie. - Nie widziałem Jej nigdy... <br>- podniósł wzrok na lekarza. - Ale poznałem Ją od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego