opowiadała, trzymała za rączkę... A gdy kto wchodził do komnaty, czerwienieli oboje jak dwa maki. No, a wreszcie Hjalmar zakomunikował mi, że się zaręczyli. Mało mnie szlag nie trafił. Ja ci, smarkaczu, powiadam na to, dam zaręczyny, ale bizunem z surowca! I strach mnie lekko obleciał, bo miarkowałem, że w Lwiątku gorąca krew, że u niej wszystko szast- -prast, bo to ryzykantka, żeby nie powiedzieć: mała wariatka... Szczęściem Hjalmar był cały w łubkach i bandażach, więc głupstw narobić nie mogli... <br>- Po ile oni wówczas mieli lat?<br>- On piętnaście, ona niecałe dwanaście.<br>- Chyba więc trochę przesadziłeś z obawami.<br>- Może trochę. Ale Calanthe