wspólnictwo pomiędzy mną a inżynierem, "opowiedz, Heniu - poprosiłem - nie mogę w to uwierzyć, przecież ją ujarzmiłeś, patrzyła w ciebie jak w tęczę, przepraszam, jak w Boga", "i mnie się tak zdawało, i mnie... nieważne", "przecież życie musi mieć sens!" - wykrzyknąłem, "musi" - potwierdził Wiator, "mów Heniu" - zachęciłem nalewając gorzałki do kieliszków. Łyknął inżynier, przejechał koniuszkiem języka po wargach i powiedział "niezłe", "no to na drugą nogę", "na trzecią, Stasiu, na trzecią" - sprostował Henio, jak na człowieka o ścisłym wykształceniu przystało, wypiliśmy więc na trzecią nogę i ja, pragnąc Henia pobudzić do mówienia przez połechtanie jego miłości własnej, zaopiniowałem "bez żadnej tremy mówiłeś