Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.
MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?
STASIEK fachowo Jaaasne, że można... i to jeszcze jak. Ma sie to oko. (przypatruje się MATCE).
MATKA Pan wie... ja nie moge wstać, ale za panem, w kredensie stoi butelka aperitifu i pistaszki tam są. Prosze sobie nalać... a i mnie kapine.
STASIEK Dziękuję. (nalewa, częstuje MATKĘ, oboje chrupią) Ta firma, gdzie pracuję... to solidna firma. (uśmiech politowania) Tam by Toniego
najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.<br>MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?<br>STASIEK fachowo Jaaasne, że można... i to jeszcze jak. Ma sie to oko. (przypatruje się MATCE).<br>MATKA Pan wie... ja nie moge wstać, ale za panem, w kredensie stoi butelka aperitifu i pistaszki tam są. Prosze sobie nalać... a i mnie kapine.<br>STASIEK Dziękuję. (nalewa, częstuje MATKĘ, oboje chrupią) Ta firma, gdzie pracuję... to solidna firma. (uśmiech politowania) Tam by Toniego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego