Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
w sam raz, dura lex - sed lex.
- Panowie kochani, skąd maszyna u nas? Zbiednieliśmy, starość na karku, dawniej to co innego. Czy trzeba w ogóle coś zapisywać, panie segregatorze? Przecież my ludzie sprawiedliwi, nikomu w drogę nie wchodzimy. Matko Przenajświętsza.
- No tak, co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Roweru nie ma, a wyrok był, chociaż zaoczny. Sprawa teraz już państwowa, a państwo to jest państwo. Sto dwadzieścia złotych jeszcze nie pieniądz.
- Boże ty mój jedyny, sto dwadzieścia złotych nie pieniądz? To majątek, bogactwo, pół roku harować trzeba, żeby zebrać tyle grosza, Jezu najsłodszy.
- Uff, gorący i duszny dzisiaj
w sam raz, dura lex - sed lex.<br>- Panowie kochani, skąd maszyna u nas? Zbiednieliśmy, starość na karku, dawniej to co innego. Czy trzeba w ogóle coś zapisywać, panie segregatorze? Przecież my ludzie sprawiedliwi, nikomu w drogę nie wchodzimy. Matko Przenajświętsza.<br>- No tak, co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Roweru nie ma, a wyrok był, chociaż zaoczny. Sprawa teraz już państwowa, a państwo to jest państwo. Sto dwadzieścia złotych jeszcze nie pieniądz.<br>- Boże ty mój jedyny, sto dwadzieścia złotych nie pieniądz? To majątek, bogactwo, pół roku harować trzeba, żeby zebrać tyle grosza, Jezu najsłodszy.<br>- Uff, gorący i duszny dzisiaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego