Czy spodziewał się tylko pochwały? Przecież pisał, żeby prowokować, pisał coś, co miało być niebywałe, inne, wymykające się, gorszące... przecież to pisanie jest chyba jakąś reakcją na potulność, na bezradność w świecie, na egzystencjalną niesamodzielność, na wieczne prowadzenie za rączkę,<br> <page nr=249><br> na wieczne odrabianie zadań... Mówię Michałowi: przeczytaj Bernharda, będziesz zachwycony... Malina mówi: ale on ma tyle lektur obowiązkowych, on nie nadąża z obowiązkowymi lekturami. On nie nadąża - więc trzeba go chronić przed nadmiarem świata. Wtedy on pisze i wyłania z siebie tylko ten nadmiar - absurdalną pianę nad drżącym z napięcia wędzidłem obowiązku... Mówię mu, przeczytaj Maltego Rilkego... Malina protestuje. Gdzie indziej