Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
palce tak, że aż strzelały knykcie.
Czerwone słońce, wyrwawszy się nareszcie z zalegających niebo chmur, powoli opuszczało się nad Spikeroog.
- Gadaj, Asa - rozkazał Crach an Craite.
Asa Thjazi odchrząknął mocno.
- Szliśmy ostro - podjął - wiatr sprzyjał, robiliśmy dobre dwanaście węzłów. Tedy już dwudziestego dziewiątego ujrzeliśmy nocą światło latarni z Peixe de Mar. Odbiliśmy nieco na zachód, by nie napatoczyć się na jakiego Nilfgaardczyka... A na dzień przed wrześniowym nowiem, o świcie, przypłynęliśmy w rejon Głębi Sedny. Wtenczas czarodziejka wezwała mnie i Guthlafa...
- Potrzebuję ochotników - powiedziała Yennefer. - Tylko ochotników. Nie więcej, niż to konieczne, by przez krótki czas sterować drakkarem. Nie wiem, ilu
palce tak, że aż strzelały knykcie.<br> Czerwone słońce, wyrwawszy się nareszcie z zalegających niebo chmur, powoli opuszczało się nad Spikeroog.<br> - Gadaj, Asa - rozkazał Crach an Craite.<br> Asa Thjazi odchrząknął mocno.<br> - Szliśmy ostro - podjął - wiatr sprzyjał, robiliśmy dobre dwanaście węzłów. Tedy już dwudziestego dziewiątego ujrzeliśmy nocą światło latarni z Peixe de Mar. Odbiliśmy nieco na zachód, by nie napatoczyć się na jakiego Nilfgaardczyka... A na dzień przed wrześniowym nowiem, o świcie, przypłynęliśmy w rejon Głębi Sedny. Wtenczas czarodziejka wezwała mnie i Guthlafa...<br> - Potrzebuję ochotników - powiedziała Yennefer. - Tylko ochotników. Nie więcej, niż to konieczne, by przez krótki czas sterować drakkarem. Nie wiem, ilu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego