Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zniechęcał i odstręczał. A ja nie miałem dość siły, żeby uciec z domu. We wszystkich artystach wietrzył niegodziwość. Ojcu się nie dziwię, gdyż jego matka, czyli moja babka Jelizawieta, kiedy dziadek legł w pojedynku, poniechała synka na łasce krewnych męża i pomknęła do Paryża tańczyć w Folies Bergre u monsieur Marchanda. Nigdy nie wróciła do Rosji i tylko dziwne słuchy krążyły o niej, jakoby wyszła za mąż za hodowcę bawołów z Teksasu, który wystawił na jej cześć pałac z wodotryskiem. Ktoś zawistny opowiadał, że skończyła w paryskim przytułku, zżarta paskudną chorobą. Nie wierzę. Była to niezwykłej urody kobieta, może trochę za
zniechęcał i odstręczał. A ja nie miałem dość siły, żeby uciec z domu. We wszystkich artystach wietrzył niegodziwość. Ojcu się nie dziwię, gdyż jego matka, czyli moja babka Jelizawieta, kiedy dziadek legł w pojedynku, poniechała synka na łasce krewnych męża i pomknęła do Paryża tańczyć w Folies Bergre u monsieur Marchanda. Nigdy nie wróciła do Rosji i tylko dziwne słuchy krążyły o niej, jakoby wyszła za mąż za hodowcę bawołów z Teksasu, który wystawił na jej cześć pałac z wodotryskiem. Ktoś zawistny opowiadał, że skończyła w paryskim przytułku, zżarta paskudną chorobą. Nie wierzę. Była to niezwykłej urody kobieta, może trochę za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego