Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
stojącego na balkonie.
Palił fajkę i patrzył w niebo, tak jakby na podwórku
nie było nic godnego uwagi.

- Ten to ma rule - Pijus był znacznie weselszy
po piwie - ale taki głupi znów nie jest, jednak
się nie pokazał na ulicy.

- Swój rozum ma, co się będzie narażał, tylko
ten mój Marych taki głupi, że się musi do wszystkiego
wmieszać, zawsze taki był.

- I taki już zostanie.

Na podwórko wszedł drobny mężczyzna w białym
lekarskim fartuchu. Rozejrzał się dookoła
i zanim zdążył podejść do grupy siedzących
na schodkach ludzi, matka Marycha już była przy
nim i szarpała go za rękaw.

- Co z
stojącego na balkonie. <br>Palił fajkę i patrzył w niebo, tak jakby na podwórku <br>nie było nic godnego uwagi.<br><br>- Ten to ma rule - Pijus był znacznie weselszy <br>po piwie - ale taki głupi znów nie jest, jednak <br>się nie pokazał na ulicy.<br><br>- Swój rozum ma, co się będzie narażał, tylko <br>ten mój Marych taki głupi, że się musi do wszystkiego <br>wmieszać, zawsze taki był.<br><br>- I taki już zostanie.<br><br>Na podwórko wszedł drobny mężczyzna w białym <br>lekarskim fartuchu. Rozejrzał się dookoła <br>i zanim zdążył podejść do grupy siedzących <br>na schodkach ludzi, matka Marycha już była przy <br>nim i szarpała go za rękaw.<br><br>- Co z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego