ogół tę<br>drobną wadę, że stają się własnym zaprzeczeniem". Jeszcze nie było naszego<br>"okrągłego stołu", nie upadły mury, nie rozsunęły się żelazne kurtyny, nie<br>zaistniał paradoks "aksamitnej rewolucji" i Madej wydał mi się<br>reformatorem-utopistą. Odpowiadał, że jego biedni bierni bohaterowie<br>"wyzwolą kiedyś mechanizmy obronne". Gdy dzisiaj czyta się tom "Maść na<br>szczury", nagle wyraźnie dostrzega się cechy bohaterów i sytuacje, które<br>zapowiadały niezgodę na rzeczywistość. Ojciec jadący z synem Maćkiem po<br>podkowy dla konia do wielkiej fabryki, ponieważ nie można ich było zrobić<br>na wsi, wydaje się prostakiem i to wystraszonym. Ale przecież piekli się<br>bez przerwy, wymyśla, klnie na