Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się z biustu i siwych włosów.
Takie piersi nie pozwalały wątpić, że przynależymy do ssaków i dobrze nam z tym, a także dawały nadzieję, że można by nimi wykarmić taką czeredę, jaka wokół zasiadła.
Dotknąłem chyba tajemnicy potęgi matriarchatu, który podupadł wraz z biustem.
Obyczaje zmieniły się tak dalece, że Mateczka zamiast podać nam pierś, odmierzała chochlą mętnawą kawę z baniaka-kopraka.
Te baniaki tylko tam są znane i tylko tam zwą się kopraki.
Mają pokrywę, którą można zamknąć szczelnie i na głucho.
Dwa uchwyty do dźwigania, aby można było w koprakach przytaszczyć śniadanie, obiad czy kolację, skądś tam, spoza pawilonu
się z biustu i siwych włosów.<br>Takie piersi nie pozwalały wątpić, że przynależymy do ssaków i dobrze nam z tym, a także dawały nadzieję, że można by nimi wykarmić taką czeredę, jaka wokół zasiadła.<br>Dotknąłem chyba tajemnicy potęgi matriarchatu, który podupadł wraz z biustem.<br>Obyczaje zmieniły się tak dalece, że Mateczka zamiast podać nam pierś, odmierzała chochlą mętnawą kawę z baniaka-&lt;orig&gt;kopraka&lt;/&gt;.<br>Te baniaki tylko tam są znane i tylko tam zwą się &lt;orig&gt;kopraki&lt;/&gt;.<br>Mają pokrywę, którą można zamknąć szczelnie i na głucho.<br>Dwa uchwyty do dźwigania, aby można było w &lt;orig&gt;koprakach&lt;/&gt; przytaszczyć śniadanie, obiad czy kolację, skądś tam, spoza pawilonu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego