najdłuższe Ramadany, a właściwie był głodówką, zostawił mnie półżywym, półomdlałym z wycieńczenia.<br>I ocknął się we mnie skwapliwy łazarz, nie ten, którego Pan nasz, Jezus Chrystus, przywołał z tamtej strony bez świadomości jego i woli, co skończyło się niewyobrażalną udręką, lecz ten, który niewątpliwie sam chciał być przywołany.<br>Podszedłem do Mateczki wyciągając ręce po napój boży i chleb.<br>Podała mi pełny po brzegi kubek kawy z mlekiem.<br>I naraz stało się coś paskudnego.<br>Gwałtowny skręt nadgarstka, kawa chlusnęła, kubek wymknął się z palców, zawadził o <orig>koprak</> i głuchym rykoszetem rąbnął o ceglaną podłogę.<br>Stłukł się, bo był z fajansu.<br>Stałem zagryzając