spodziewał się, że dojdzie do czegoś takiego. Beńka wzięli w lutym do wojska. Jóźka nie, bo miał maturę i musieliby go wziąć do podchorążówki, a oni nie chcieli mieć oficerów Żydów. Beniek bronił Skierniewic, a potem, jak inni, kupił od chłopa cywilne ubranie i bochenek chleba i poszedł do domu. Matki już nie zastał, uciekła do Warszawy z najmłodszym, Majerem, który miał wtedy osiemnaście lat. Wyjechał również Józiek z żoną. Beniek i Natek zostali, żeby pilnować rodzinnego dobytku w Łodzi.<br><br>Niemcy im wszystko zabrali, wygnali ich na Bałuty i otoczyli kolczastymi drutami. Nie mieli więcej żadnej wiadomości od matki i braci