kawy. Spojrzała na niego przenikliwie. <br>- Pan profesor wybaczy, że się mieszam... mam nadzieję, że wiadomości są pomyślne... że nic alarmującego? <br>Zobaczyła, że westchnął, zanim odpowiedział. <br>- Nie, nieee, nic ważnego. To znaczy... "Dlaczego miałbym skrywać?". <br>- Na uniwersytecie dowiedzieli się o mej podróży... aktywiści z tych, wie pani, "ziomkostw"... i szastprast! Mianowali mnie swym przedstawicielem. <br>Przystanęła. I bez uśmiechu. <br>- Ja ich znam, panie profesorze... O nich nie wolno... jak to niektórzy... że to "odwetowcy" i "wrogowie pokoju". Oni dużo, oj, dużo wycierpieli. - Ściszy głos. <br>- Ich stąd, <hi rend="spaced">jak bydło</>, wie pan kto... za Odrę wygnali. Że wet za wet, złem za zło doznane