Było powszechnie wiadome, że ten nieudolny dowódca zabrał ze sobą na front krowę, żeby mieć co dzień świeże mleko; i chociaż wojna japońska dawno się skończyła, żart ten wywoływał ogromną wesołość.<br><br>Wielkie wrażenie wywarły na mnie oglądane po raz pierwszy filmy. W Kijowie były podówczas dwa kina: jedno - "Witograf" A. Mianowskiego, drugie - "Biograf" Szancera, przemianowane później na "The Express Bio", oba na Krieszczatiku. Program składał się z kolorowych feerii, polegających na przemianach motyli i magicznym rozkwitaniu kwiatów oraz na śmiesznych przygodach Głupiszkina. Grał go jeden z pierwszych aktorów filmowych - André Deed. Wszystko to migotało, skakało, drgało, przerywało się, ale urzekało ruchem