że to była niezła zabawa.<br>I długi czas ten nasz <foreign lang="eng">team</> - <name type="person">Łaszkiewicze</>, <name type="person">Głodowski</>, <name type="person">Stanisławski</> - tworzył wszelkie soboty. Wtedy jeszcze w soboty była szkoła, tylko kończyła się jakoś wcześniej, jak pamiętam, o pierwszej. I w soboty - a miałem już siedemnaście lat - obowiązkowo się szło na plac Zamkowy. Przed placem Zamkowym, przed Miodową, był po lewej stronie sklep, gdzie się kupowało winko. Po dzień dzisiejszy jest. Następnie z tym <orig>winkiem</> się szło za kościół Świętej Anny, który z tyłu miał skarpę. I ona była po prostu wybita kapslami. Tam się kulturalnie siadało i - gadu-gadu, gadu-gadu. Potem, jak się człowiek napił, to