Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
dzień!
Bednarczyk ponuro zapatrzył się w podłogę.
- Nie, nikt nie wie - powiedział. - Gdyby Mieciek był, to może by wiedział.
Ale Zygmunt ryknął z kuchni, pryskając wodą:
- O, Boże! Co za chamstwo ostateczne! Dwudziesty szósty, niedziela! I taki chce zdawać egzaminy z prawa, gdzie wszystko opiera się na kalendarzu!
Stukonisowa westchnęła:
- Mój Boże, to jeszcze cztery dni do pierwszego, jak to człowiek wyżyje! Panie Krabczyński, miał mi pan te pięć złotych oddać?
Dziadzia odpowiedział z głębi alkowy:
- Ach, droga pani, właśnie mam dzisiaj większą kwotę podjąć za czekiem - wie pani, czek muszę zrealizować.
- Jakże pan zrealizujesz czek, skoro wszystko pozamykane? - zanucił student.
- Istotnie
dzień!<br>Bednarczyk ponuro zapatrzył się w podłogę.<br>- Nie, nikt nie wie - powiedział. - Gdyby Mieciek był, to może by wiedział.<br>Ale Zygmunt ryknął z kuchni, pryskając wodą:<br>- O, Boże! Co za chamstwo ostateczne! Dwudziesty szósty, niedziela! I taki chce zdawać egzaminy z prawa, gdzie wszystko opiera się na kalendarzu!<br>Stukonisowa westchnęła:<br>- Mój Boże, to jeszcze cztery dni do pierwszego, jak to człowiek wyżyje! Panie Krabczyński, miał mi pan te pięć złotych oddać?<br>Dziadzia odpowiedział z głębi alkowy:<br>- Ach, droga pani, właśnie mam dzisiaj większą kwotę podjąć za czekiem - wie pani, czek muszę zrealizować.<br>- Jakże pan zrealizujesz czek, skoro wszystko pozamykane? - zanucił student.<br>- Istotnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego