z niej czym prędzej, póki zmożona jednostajnością korytarzy szkolnych nie zaśnie wraz z innymi. Ale Suzanne, pomna nauk Epikteta, pozostała w swoim łóżku, czekając po stoicku, aż kolejnym łańcuchem przypadków podsunie jej los misę zdarzenia. Kto wie, czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby była ukazała się wtedy z innymi. Możliwe, że cała mądrość stoicka nie jest niczym innym, jak szukaniem usprawiedliwienia dla własnej tchórzliwości i bezsiły życia.<br>Wieczoru owego nosiłem w sobie nasiona zdarzeń, ale nikt, kto mógłby je podjąć i wyhodować, nie wyszedł naprzeciw mojemu losowi, więc obumarły, zanim mogły się narodzić. Owego wieczoru, być może na skutek spiętrzenia nieoczekiwanych