policjant. - No, dobrze, wchodź, ona już tam jest.<br>Tymczasem Lone przytrafiło się coś, co bynajmniej nie było niezwykłe w Kopenhadze, a nawet coraz częściej przytrafiało się ludziom w miastach Europy, Ameryki i reszty świata, ale co jej, jak dotąd, zostało zaoszczędzone. W tłoku, tuż przed nią, nieco bokiem stał wysoki Murzyn w żółtym płaszczu. Stali naprzeciw siebie. Białe i czarne (oraz żółty płaszcz, by nie pozostawać we władzy pozbawionego niuansów, antagonistycznego, czarno-białego widzenia świata). Mężczyzna i kobieta. Nie powinna była widzieć w tym nic dziwnego, a jednak zaskoczyło ją to. Co oznaczała ta bliskość ludzi przybyłych z daleka i z