Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
do swej celi na herbatkę. Pod oknem siedziała młodziutka adiutantka przeoryszy i haftowała na tamborku. Rozmawialiśmy z siostrą przeoryszą, a w kącie na półce grało cichutko radio.
W pewnej chwili prześliczna siostrzyczka odłożyła robótkę na kolana i powiedziała z cichym westchnieniem:
"Tango". Wtedy siostra przeorysza uśmiechnęła się przeuroczo i sprostowała: "Mylisz się, moje dziecko. To boston!"
Był mistrzem takich subtelnych point, delikatnych opowiastek ocierających się o poetyckie obłoki. Na przykład któreś swoje spotkanie literackie tak zrelacjonował:
- Czytam swój utwór i po pół godzinie orientuję się, że publiczność jest wrogo do mnie nastawiona. Zdecydowałem się zatem opowiedzieć słuchaczom przepyszną anegdotę. Kiedy skończyłem
do swej celi na herbatkę. Pod oknem siedziała młodziutka adiutantka przeoryszy i haftowała na tamborku. Rozmawialiśmy z siostrą przeoryszą, a w kącie na półce grało cichutko radio.<br>W pewnej chwili prześliczna siostrzyczka odłożyła robótkę na kolana i powiedziała z cichym westchnieniem:<br>"Tango". Wtedy siostra przeorysza uśmiechnęła się przeuroczo i sprostowała: "Mylisz się, moje dziecko. To boston!"<br>Był mistrzem takich subtelnych point, delikatnych opowiastek ocierających się o poetyckie obłoki. Na przykład któreś swoje spotkanie literackie tak zrelacjonował:<br>- Czytam swój utwór i po pół godzinie orientuję się, że publiczność jest wrogo do mnie nastawiona. Zdecydowałem się zatem opowiedzieć słuchaczom przepyszną anegdotę. Kiedy skończyłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego