Rozszalały barwami komin, z artystycznie wykonanymi znakami armatorskimi, stał się nieomal sztandarem niesionym za kapitanem statku. Jak musiał się czuć kapitan, za którym znajdowały się zawsze w dzień i często, oświetlane, w nocy trzy sztandary, wobec kapitana, który za swymi plecami miał tylko jeden mały sztandarek? (s. 229) Ale IGNOTI NULLA CUPIDO... <br> Minęło już kilkadziesiąt lat od czasu, gdy nasze dwukominowe transatlantyki "Polonia", "Pułaski" i "Kościuszko", mające u szczytu swych pomalowanych na żółto kominów czerwone przepaski i tarcze ze znakiem kompanii żeglugowej: trójzębu z literami GAL, utrzymywały stałą komunikację na Atlantyku oraz między Rumunią, Palestyną i Grecją. W tamtych czasach "choroba