tej, którą kochał naprawdę. Nasłuchiwał jej spokojnego oddechu. Przeszkadzał mu chrobot stąpań szczurzych, zgrzyty i szelesty. Prawda. Czym jest dla niego? Czy przysięgając wierność Ilonie kochałem mniej? Może inaczej, i sam byłem inny - szukał usprawiedliwienia. Zobaczył rzekę białą, pełną własnego blasku, i ktoś go ostrzegał, że to jest właśnie prawda. Na przekór sobie, z gniewną śmiałością zmierzał ku niej, zanurzył stopę i ze zgrozą pojął, że to rozpalony do białości metal toczący się jak z niewidocznego pieca ognistego, by zastygnąć w nieznanych formach... Widział taki spust stali w Csepel, w Budapeszcie. Nie czuł bólu, tylko noga, na której stąpał tak pewnie, której